Madryt przestał mnie rozpieszczać. W ciągu jednej nocy zupełnie zmienił swe oblicze, a perspektywa spacerowania po ulicach rozgrzanych słońcem odeszła w zapomnienie.
Czwartego dnia pobytu w stolicy Hiszpanii obudził mnie majowy deszcz. Całe otoczenie, chodniki i budynki przybrały nagle szarą barwę. Po niebie przetaczały się ołowiane chmury, z których lały się strugi wody. Na przekór kapryśnej aurze postanowiłam tego dnia odbyć wyprawę do nekropolii hiszpańskich królów.
Miasteczko San Lorenzo del Escorial znajduje się 35 km od Madrytu. Udałam się
na stację Moncloa skąd odjeżdżał autobus. Bo zakupieniu biletu
miałam przed sobą godzinną podróż w kierunku gór Sierra de
Guadarrama. Pojazd piął się leniwie po krętej drodze, a ja
obserwowałam krople deszczu spływające po szybie. Po części
podekscytowana, po części niezadowolona z warunków pogodowych,
byłam niezmiernie ciekawa co czeka mnie na miejscu. Górskie
krajobrazy szczelnie przykryła mgła broniąc do nich dostępu. Za
mleczną kurtyną ukryła wszelkie wzniesienia i pagórki. Przy
wjeździe do miasta przed moimi oczami wyłoniła się granitowa
bryła olbrzymiego monastyru.
Był
rok 1557. Król Filip II właśnie odbył
triumf po zwycięskiej bitwie nad
wojskami francuskimi Henryka II pod Sanit-Quentin. Niestety podczas
wojennej zawieruchy zniszczony został kościół św. Wawrzyńca.
Jego wspomnienie przypadało
akurat w dniu bitwy (10 sierpnia). Król wierząc, że to właśnie
wstawiennictwo św. Wawrzyńca pomogło mu pokonać
nieprzyjaciela, postanowił, jako wotum wdzięczności, odbudować
świątynię. Ostateczny efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. W
przeciągu 21 lat (1563-1584) powstał imponujący kompleks
pałacowo-klasztorno-biblioteczny: El Escorial (hiszp.
Real Monasterio de San
Lorenzo de El Escorial ).
W zamyśle architektów Juana de Toledo i Juana De Herrery zewnętrzna
bryła budowli miała przypominać ruszt, który stał się miejscem
męczeńskiej śmierci św. Wawrzyńca. Kiedy stanęłam u stóp tego
monumentalnego zespołu trudno mi było omieść go wzrokiem. Porażał
swoją wielkością. Surowy w wyrazie, bez zbędnych zdobień
niezwykle nobliwie prezentował się na tle miejskich zabudowań,
których czerwone dachy tonęły w kłębach mgły. Jego
późnorenesansowa elewacja z czterema wieżami wyglądała
ascetycznie
na tle zachmurzonego nieba o stalowoszarej barwie. El
Escorial był architektoniczną demonstracją hiszpańskiego
światopoglądu, który religię i monarchię traktował jako
jedność, a króla uważano za bożego pomazańca.
Dodatkowo
do zwiedzania zachęcają niebagatelne liczby. Ponoć w całym
kompleksie można doliczyć się 2500 okien, 1250 drzwi oraz 100
klatek schodowych. A wszystko łączy sieć 16 kilometrów korytarzy.
To istny raj dla miłośników malarstwa. Władcy zgromadzili tutaj
sporą kolekcję dzieł Tycjana, Velázqueza,
Jusepe de Ribery, Rubensa czy Antona van Dycka. Właśnie w El
Escorialu znajduje się obraz El Greca „Męczeństwo św.
Maurycego”.
El
Escorial składa się z kilku elementów:
- bazyliki św. Wawrzyńca
- klasztoru z kapitularzem oraz biblioteką,
- mauzoleum królów hiszpańskich,
- pałacu Filipa II, pałacu Burbonów,
- ogródu.
Największe
wrażenie zrobiło na mnie mauzoleum, które znajduje się w
podziemiach bazyliki. Dzieli się ono na panteon królów oraz
panteon książąt.
Panteón
de los Reyes
Aby
dostać się do tej krypty należało zejść schodami w dół. Kiedy
stanęłam na środku pomieszczanie zbudowanego na planie koła,
wokół mnie zawirowały liczne kamienne sarkofagi ze złoconymi
zdobieniami. Widok był niezwykły. Wszyscy zwiedzający ściszali
głosy i z pewną nabożnością unosili głowy w górę, aby dojrzeć
napisy. Tutaj spoczywają szczątki wszystkich hiszpańskich królów
(z wyjątkiem Ferdynanda VI i Filipa V) oraz jednej królowej
(Izabeli II Burbon) sprawującej samodzielne rządy, począwszy od
Karola I. Obok władców w wiecznym śnie trwają królewskie
małżonki, ale tylko te, które powiły dziedzica tronu. Swoje
miejsce znalazł tutaj również mąż Izabeli II Burbon –
Franciszek de Asís Burbon. W panteonie jako ostatni pochowany został
Alfons XIII.
Bezpośrednio
po zgonie ciało zmarłego umieszcza się w ołowianej trumnie i
składa w specjalnym pomieszczeniu zwanym pudridero. Mają do niego
dostęp jedynie mnisi. Dopiero po 50 latach, kiedy ciało ulegnie
całkowitemu rozkładowi trumnę przenosi się do marmurowego
grobowca w mauzoleum.
Panteón
de Infantes
Ciągnął
się długimi korytarzami pod bazyliką. Tutaj swój wieczysty spokój
odnaleźli książęta, księżniczki, a także królowe, które nie
urodziły następcy tronu. Obecnie w panteonie pochowanych jest 100
osób. Nagrobki są bardzo różne. Czasami to jedynie skromna
tabliczka, a innym razem można natrafić na okazały marmurowy
grobowiec przedstawiający zmarłego w eleganckim stroju
spoczywającego na poduszkach. Tak właśnie prezentuje się
mauzoleum księcia, wodza i admirała Juana de Austria.
Pałac
Filipa II
Ulokowany
jest niedaleko bazyliki. Urządzony został nadzwyczaj skromnie,
wręcz po spartańsku. Za całe wyposażenie uchodzą drewniane meble
oraz purpurowe tkaniny. Dodatkowo grube mury oraz chłód potęgowały
uczucie surowości. Co ciekawe można tutaj zobaczyć sypialnię, w
której dokonał żywota Filip II. Zachowała się w doskonałym
stanie.
Biblioteka
Zachwyca
drewnianymi półkami, freskami pokrywającymi kolebkowe sklepienie
oraz licznymi globusami. Zgromadzono tutaj pokaźne zbiory.
Bibliotekarze czuwają nad ok. 40 tysiącami ksiąg i manuskryptów.
Bazylika
Powstała
na planie krzyża greckiego. Kiedy El Escorial został ukończony
Filip II postanowił wznieść w świątyni grobowiec dla siebie oraz
swego ojca. Prace powierzył rzeźbiarzowi rodem z Mediolanu Leone
Leoniemu oraz jego synowi Pompeo Leoniemu. Pierwszy powstał
grobowiec Karola V. Grupa Familia Imperial przedstawia cesarza w
otoczeniu żony, sióstr oraz córki. Natomiast monument Familia Real
ukazuje Filipa II z trzema żonami i synem. Wszystkie figury powstały
z pozłacanego brązu.
Praktycznie:
- autobus odjeżdża ze stacji Moncloa,
- bilet wstępu kosztuje 10 euro, ulgowy – 5 euro,
- zwiedzanie trwa około 2 godzin,
- we wnętrzach obowiązuje zakaz fotografowania,
- w poniedziałek monastyr jest niedostępny dla zwiedzających.
Zawsze ta nazwa kojarzy mi się z tym rusztem, na którym zamęczyli biednego św. Wawrzyńca. Przeczytałem tę historię lata temu i do dziś siedzi mi w głowie...
OdpowiedzUsuńTak, ta historia jest dość poruszająca i działa na wyobraźnię, dlatego głęboko zapada w pamięć.
UsuńTo musi byc niesamowite miejsce. Szczególnie mauzoleum. Super, że deszcz nie przeszkodził w wycieczce.
OdpowiedzUsuńJak się już gdzieś wyjedzie to wówczas deszcze okazuje się nie być przeszkodą podczas zwiedzania. Natomiast w swoim miejscu zamieszkania w taką pogodę z pewnością nie wyszłabym z domu :)
UsuńPięknie zachowany kompleks budynków i te ogrody. Ale oglądając zdjęcia, ma się wrażenie, że to jednak mauzoleum, a nie pałac.
OdpowiedzUsuń