Madryt
nie skradł mojego serca, może poruszył tylko jego skrawek. To duże
miasto oddychające codziennym zgiełkiem, rykiem samochodów i
gwarem przelewających się osób.
To miasto niezwykle zatłoczone
wypełnione po brzegi spieszącymi się ludźmi. Miałam nieprzyjemne
wrażenie, że ten tłum złożony z mieszkańców i turystów pędzi
gdzieś bez celu, wciąż do przodu, jakby ta ciągła pogoń była
całą codziennością. Madryt nie zrobił na mnie oszałamiającego
wrażenia również po względem architektonicznym. Nie przygwoździł
mnie do ziemi swoimi kamieniczkami ani zielonymi placami. Podczas
tych kilku dni majowych zdołałam jednak wyłuskać kilka obiektów,
które sprawiły, że przystanęłam przed nimi na dłuższą chwilę.
Błędny
rycerz zaklęty w brązie
Niedaleko
Pałacu Królewskiego natrafiłam na Plaza de España,
czyli Plac Hiszpański. Tam niezwykle zainteresował mnie pewien
monument górujący nad niewielkim stawem oraz zieleniejącymi się
drzewami.
Oto na podwyższeniu z kryzą pod szyją i książką w
dłoni siedział sam Miguel Cervantes. Wszyscy znamy przygody Don
Kichota z La Manchy. Ten błędny rycerz wyruszył na swym koniu
Rosynancie w poszukiwaniu przygód. Towarzyszył mu giermek Sancho
Panza. Jak na prawdziwego rycerza przystało Don Kichot wybrał damę
serca. Została nią wieśniaczka Aldonza Lorenzo, która urasła do
rangi Dulcynei z Toboso.
W mieścinie pewnej, prowincji Manchy, której nazwiska nie powiem, żył niedawnymi czasy hidalgo pewien, z liczby tych, co to prócz spisy u siodła, szabliska starego, szkapy chudziny i paru gończych, niewiele co więcej mają(…) Straciwszy nareszcie rozum z kretesem, przyszła mu do łba myśl najgłupsza, na jaką kiedy bądź szaleniec się zdobył. Ubrdał sobie, że tak dla blasku własnej sławy, jako i dla dobra ojczyzny, wypada mu koniecznie zrobić się błędnym rycerzem, puścić się w świat szeroki konno i zbrojnie na wielkie przygody i te wszystkie praktyki, których się naczytał o słynnych rycerzach błędnych, żeby jak oni mszcząc krzywdy cudze, narażając się na wszelkie niebezpieczeństwa, na boje i trudy, dojść chwały nieśmiertelnej. Roiło się już w rozmarzonej głowinie nieborakowi, że co najmniej czeka go cesarstwo Trebizondy jako nagroda dzielności potężnego ramienia. Upojony tak słodkimi omamieniami i ponętą tej świetnej przyszłości, rozgorzał cały żądzą jak najprędszego uskutecznienia swoich zamysłów(...)
Pomnik
Cervantesa powstał z inicjatywy władz Madrytu, które w 1916 roku
rozpisały konkurs na realizację statuy pisarza z okazji
trzechsetnej rocznicy śmierci pisarza. Monument oczom zwiedzającym
ostatecznie ukazał się w 1930 roku.
Dla
Don Kichota również znalazło się miejsce na placu. Siedzi na swym
koniu w dumnej, wyprostowanej pozie z uniesioną dłonią. Tuż za
nim podąża na ośle wierny sługa Sancho Panza. Obie figury
wykonane z brązu przez hiszpańskiego rzeźbiarza Lorenzo Coullauta
Valera są naprawdę pokaźnych rozmiarów. Chętnych do wdrapania
się na cokół, aby znaleźć się obok książkowych bohaterów,
nie brakowało.
Plaza
de España
w XVIII i XIX wieku pełnił funkcję garnizonu wojskowego i był
przeznaczony do celów militarnych. Dopiero wraz z przełomem XIX i
XX wieku został otwarty dla cywili.
Egipskie
ślady w centrum miasta
Nieopodal
Plaza de España,
na wzgórzu Principe Pio natknęłam się na coś, czego zupełnie
nie spodziewałam się zobaczyć. Pośród zieleni w sąsiedztwie
niedużych stawów zauważyłam egipską świątynię. W pierwszej
chwili pomyślałam, że to budowla wzorowana na tych powstałych
przed wiekami w państwie faraonów. Jak się później okazało nie
powstała na hiszpańskiej ziemi, ale przypłynęła wprost znad
Nilu.
Z
początkiem XX wieku niedaleko miasta Asuan wybudowano tamę na Nilu.
Wzburzone wody zalały wznoszące się nad brzegiem rzeki starożytne
świątynie (w tym świątynię Debod). W 1960 roku podjęto decyzję
o stworzeniu kolejnej zapory – Wielkiej Tamy Asuańskiej. Wówczas
egiptolodzy przystąpili do ratowania egipskich zabytków. Swoją
pomoc ofiarowała Hiszpania, której przekazano świątynię
Amona-Amaniego z Debod. W 1970 roku kamienne elementy umieszczone w
skrzyniach załadowano na statek, który wypłynął z Aleksandrii do
Walencji. Stamtąd ruszyły do Madrytu.
18 lipca 1972 roku świątynię
Debod udostępniono do zwiedzania. Ta niewielka budowla liczy sobie
ponad 2 tys. lat. Wzniósł ją król nubijski Adijalamani z Meroe, a
następnie rozbudowywali władcy z dynastii Ptolemeuszy. Początkowo
poświęcona została Amonowi zwanemu w języku meroickim Amani.
Później stała się obiektem kultu Izydy.
Na
Francuzów!
W
sąsiedztwie świątyni Debod, przy Calle Ferraz, zaintrygował mnie
niezwykły pomnik. To plątanina ciał żywych ludzi
i umarłych. Z zaciętymi wyrazami twarzy posągowe figury tłoczyły
się wokół armaty. A nad nimi unosił się anioł.
Jak się okazało
monument ten upamiętnia powstanie ludowe zwane Dos de Mayo. W 1808
roku Napoleon Bonaparte wkroczył do Hiszpanii i zajął Madryt. W
mieście
rządy zaczął sprawować namiestnik cesarza – marszałek Joachim
Murat. Podejmowane przez niego decyzje szybko wzbudziły
niezadowolenie mieszkańców. Deportował m.in. rodzinę królewską
do Francji. W pałacu pozostawił jedynie dwoje dzieci: Marię
Ludwikę oraz infanta Franciszka. Rankiem 2 maja pod pałac zajechały
powozy, które miały zabrać ostatnich
lokatorów. Niezadowoleni mieszkańcy, mnisi oraz duchowni zaczęli
gromadzić się przed królewskim dworem. Rozwścieczony tłum rzucił
się na marszałka i jego gwardię. Wkrótce tysiące ludzi wyległo
na ulice.
Udało im się opanować centrum Madrytu. Rozgorzała prawdziwa
bitwa. Ostatecznie
siły francuskie wspomagane przez mameluków stłumiły powstanie. 3
maja na wzgórzu Principe Pio dokonano egzekucji demonstrantów.
Francisco Goya, Rozstrzelanie powstańców madryckich, 1814 r.
Według szacunków w powstaniu poległo od 200 do 1000 Hiszpanów
oraz od 25 do 200 Francuzów. Każdego
roku w dzielnicy Malasaña
w
pobliżu Plaza Dos de Mayo organizowane
są uroczystości rocznicowe, których częścią jest walka byków.
Na
łonie natury
W
ciągu trzech dni spędzonych w Madrycie parokrotnie wracałam do
rozległego Parku Retiro. Połacie zieleni upstrzone kwiatami
przecinały liczne alejki. Gdzieniegdzie wybuchała w górę wodna
kurtyna fontann. Największe wrażenie zrobił na mnie staw z
przystanią dla łodzi oraz monumentalny posąg Alfonsa XII. Król
dumnie spogląda ze swego konia na okolicę. Otocza go imponująca
jońska kolumnada. Monument zaprojektował w 1902 roku José Grases
Riera. Niestety nie doczekał końca prac, gdyż zmarł w 1919 roku.
Przez kolejne trzy lata aż 20 architektów kontynuowało jego
dzieło. Oficjalne odsłonięcie pomnika nastąpiła 6 czerwca 1922
roku.
Park
Retiro powstał za panowania Filipa IV jako część kompleksu
pałacowego Buen Retiro. Nad jego realizacją czuwał cały sztab
europejskich specjalistów. Pierwotnie park był dużo większy niż
obecnie. Wzdłuż alejek i kanałów posadzono migdałowce,
leszczyny, dęby, wiśnie, drzewa pomarańczowe oraz rośliny
egzotyczne. Obszar ten służył jako miejsce rozrywki dla króla i
jego świty. Tutaj organizowano przedstawienia teatralne, liczne
fiesty oraz walki byków. Każdy kolejny władca dokładał swoją
cegiełką dbając o rozwój parku.
Karol III otworzył na jego
terenie królewską manufakturę gdzie oprócz wyrobów porcelanowych
wytwarzano przedmioty z kości słoniowej, brązu oraz mozaiki. Kiedy
władca przeprowadził się do Pałacu Królewskiego udostępnił
rozległy park zwiedzającym. Musieli jednak być przyzwoicie ubrani
i powinni godnie się zachowywać. Karol III zasłynął również
jako założyciel zoo. Zwierzęta sprowadzono z Ameryki Południowej,
Azji, Afryki i ulokowano na obszarze parku. Można było zobaczyć
dzikie koty, niedźwiedzie oraz ptaki. Z czasem kolekcja powiększała
się, a Alfons XIII wzbogacił ją o hieny, zebry, słonie,
hipopotama, leopardy oraz małpy. Wielkim wydarzeniem był także lot
balonem, który zorganizował pionier włoskiej aeronautyki Vicenzo
Lunardi. W sierpniu 1792 roku balon wzniósł
się w powietrze na wysokość ok. 300 metrów. Cała przyjemność
trwała ok. 1 godzinę.
P.S.
W Parku Retiro przedstawienia operowe organizował ostatni kastrat w
historii opery - Carlo
Maria Michelangelo Nicola Broschi zwany
Farinelli, którego śpiew miał działać kojąco na zmagającego
się z depresją Filipa V.
Cała moja włóczęga do Madrycie znajduje się tutaj.
Cała moja włóczęga do Madrycie znajduje się tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz