wtorek, 20 września 2016

MOJA WŁÓCZĘGA PO PRADO


Odkąd tylko zachłysnęłam się sztuką i wertowanie przeróżnych albumów sprawiało mi wielką przyjemność, zapragnęłam stanąć oko w oko z dziełami, które na zawsze znalazły miejsce w mojej głowie.
Polskie muzea nie spełniały moich oczekiwań w kwestii malarstwa europejskiego. Dlatego z wielką ochotą zaplanowałam wizytę w  Museo Nacional del Prado, które może poszczycić się jedną z najciekawszych kolekcji włoskiego, niemieckiego, flamandzkiego oraz oczywiście hiszpańskiego malarstwa.

Na wielkie spotkanie ze sztuką wyruszyłam trzeciego dnia pobytu w Madrycie. Pogoda zaczęła kaprysić, więc pochmurna aura wydawała się idealna na długie spacery po muzealnych korytarzach.

Kiedy wysiadłam z autobusu przy Calle Ruiz de Alarcón 23 przywitał mnie cały szpaler palm ciągnący się wzdłuż chodnika. Tuż za nimi ujrzałam pomnik Diego Velázqueza, a w tle ukazał się portyk kolumnowy. Wejście dla zwiedzających oraz kasy biletowe znajdują się nieco dalej, naprzeciwko posągu Francisca de Goyi. Po obowiązkowej kontroli bagażu droga do Museo del Prado stało otworem.


Jeden dzień spędzony w Prado to zdecydowanie za mało, aby nacieszyć wzrok prezentowanymi dziełami i nie odejść z poczuciem niedosytu. Ściany uginają się od obrazów, a ja pragnęłam zobaczyć ich coraz więcej. Niestety z każdą godziną umysł pęczniał od nadmiaru pejzaży, portretów oraz martwych natur i odmawiał posłuszeństwa. Aby dokładnie przyjrzeć się każdemu dziełu potrzeba kilku dni.

Budynek, w którym mieści się muzeum powstał w 1785 roku. Zaprojektowany został przez hiszpańskiego architekta Juana de Villanueva z przeznaczeniem na gabinet historii naturalnej. Dopiero król Ferdynand VII, na prośbę swojej żony Marii Izabeli Braganzy, uczynił z niego Museo Nacional del Prado. Oficjalne otwarcie nastąpiło w listopadzie 1819 roku.



Moim największym odkryciem była Mona Lisa, która całkiem spokojnie spoglądała na odwiedzających z płótna. Nie kłębiły się przy niej tłumy ciekawskich, nie musiałam mocno wyciągać szyi, aby złowić to tajemnicze kobiece spojrzenie. Jak w Museo del Prado znalazł się ten jeden z najsłynniejszych obrazów świata? Otóż Louvre posiada swój oryginał pędzla Leonarda da Vinci, a  stolica Hiszpanii jest w posiadaniu najstarszej kopi Mona Lisy wykonanej przez jednego z uczniów wielkiego mistrza renesansu. Prawdopodobnie był to Andrea Salaí bądź Francesco Melzi. Jak pokazały zabiegi konserwatorskie, kopia powstawała w tym samym czasie co oryginał i ma również te same wymiary.


Dwa piętra podzielone są na cały szereg mniejszych i większych sal. Ściany wypełnione obrazami zdają się ciągnąć w nieskończoność, a za każdym zakrętem pojawiają się wciąż nowe pomieszczenia. Najwięcej miejsca poświęcone zostało malarstwu hiszpańskiemu. Mogłam prześledzić całą jego historię, od obrazów powstałych jeszcze w XII wieku, po te z początku XX wieku. Tutaj znajdują się najważniejsze działa El Greca: Zwiastowanie, Pokłon pasterzy, Portret szlachcica z ręką na piersi czy Zmartwychwstanie.


Nie sposób zapomnieć o czołowym hiszpańskim malarzu okresu baroku: Diego Velázquezie. W Museo del Prado, oprócz licznych portretów  Filipa II Habsburga oraz członków jego hiszpańskiego dworu, odnalazłam dzieła o tematyce mitologicznej, religijnej, a także słynne Panny dworskie.


Jednak najliczniej reprezentowana jest twórczość Francisca de Goyi. Na muzealnych ścianach mogłam zobaczyć aż 158 jego obrazów. Oprócz tych najbardziej znanych (Maja naga, Rozstrzelanie strzelców madryckich, Parasolka) duże wrażenie robi cykl tzw. czarnych obrazów. To pesymistyczne w wyrazie murale przeniesione na płótna ze ścian Domu Głuchego, gdzie Goya mieszkał pod koniec życia.


Museo del Prado posiada także liczny zbiór malarstwa włoskiego (XIV-XIX wiek). Oko cieszą dzieła Andrei Mantegny, Sandro Boticellego, Fra Angelico czy Annibale Carracci. Prawdziwymi perełkami są Dawid i Goliat Caravaggia, Wenus i Adonis Tycjana czy La Perla Rafaela Santi.

Przechadzając się między galeriami nie mogłam pominąć imponującej kolekcji malarstwa flamandzkiego. Ogromny podziw wzbudziły we mnie pełne symboli i ukrytych znaczeń obrazy Hieronima Boscha. W Museo del Prado znajduje się Ogród rozkoszy ziemskich, Kuszenie św. Antoniego czy Wóz z sianem. W salach obok dumnie prezentują się dzieła Rogiera van der Weydena, Jana van Eycka oraz Petera Paula Rubensa.

Praktycznie:

  • muzeum otwarte jest od poniedziałku do niedzieli,
  • bilet normalny kosztuje 16 euro, ulgowy – 8 euro,
  • bilet warto kupić z wyprzedzeniem przez internet, unikniemy wówczas stania w kolejce do kasy,
  • w muzeum nie wolno robić zdjęć ani filmować,
  • za darmo wejdą osoby poniżej 18 roku życia, studenci (18-25) oraz osoby niepełnosprawne,
  • darmowe wejście dla wszystkich możliwe jest od poniedziałku do soboty (18.00 – 20.00) oraz w niedzielę i święta (17.00-19.00).
Wszystkie moje madryckie wspominki znajdują się tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz