wtorek, 16 kwietnia 2019

O TYM, JAK W HAMPI NIE ZOBACZYŁAM KAMIENNEGO RYDWANU, ALE OSIĄGNĘŁAM PEŁEN RELAKS

W Hampi odetchnęłam. To był mój dłużysz przystanek po tygodniowej włóczędze po bezdrożach spalonej słońcem indyjskiej ziemi. Hampi okazało się być prawdziwą oazą, gdzie mogłam swobodnie wyciągnąć nogi na hamaku i pobujać głową w obłokach.

O poranku z łezką w oku opuściłam zachwycające Badami. Udałam się na dworzec autobusowy i już po ok. 3 godzinach byłam w Hospet. Tam przesiadałam się w miejski autobus i dotarłam do Hampi. Jak się okazało po przyjeździe do Hospet, musiałam skierować się na inny dworzec. Kierowca autobusu był tak miły, że zawiózł mnie tam za darmo, chociaż nie była to jego stacja docelowa. Uprzejmość niektórych Indusów była zachwycająca ;) Na stacji zjadłam jeszcze szybki posiłek i po upływie 30 minut postawiłam już stopę w Hampi.



Nocleg miałam zarezerwowany w bungalowach. Moja chatka znajdowała się po drugiej stronie rzeki o nazwie Tungabhadra. Aby się przez nią przeprawić trzeba było poczekać na łódkę. Na nadbrzeżu poprzecinanym potężnymi, białymi głazami oraz pojedynczymi trawami leniwie, z boku na bok, przewracali się kierowcy łódek. Pod skleconym szałasem czekali na odpowiednią liczbę chętnych na przeprawę.


A cała sceneria była magiczne. Niezwykle przyjemnie było przysiąść na rozgrzanym kamieniu i spoglądać na rzekę z wolna toczącą swoje wody oraz przelatujące ptaki. Miałam wrażenie, że cała przyroda poddała się błogiemu lenistwu rozgrzana omdlewającymi promieniami słońca. Po kilku minutach oczekiwania siedziałam już w łodzi i pędziłam na drugi brzeg.


 Mój bungalow otoczony był palmami. Większość miejsc zakwaterowania ulokowana była właśnie po drugiej stronie rzeki. Stworzyły one taką wakacyjno-wypoczynkową enklawę, gdzie czuło się pełną swobodę. Sporo tam było również małych knajpek, gdzie posiłek można było zjeść w pozycji półleżącej w otoczeniu ogromnej ilości poduch. Do tego cudowny widok na kamienne świątynie, palmy oraz plantacje bananowe.


Jak na indyjskie warunki - Hampi to raczej wioska licząca ok. 3 tys. mieszkańców. Została założona jeszcze w 1336 roku, a do połowy XVI wieku była stolicą imperium Vijayanagara. Wtedy to została zrujnowana przez wojska muzułmańskie.

Kiedy przeszłam się po uliczkach w Hampi, odniosłam wrażenie jakby całe miasto powstało z kamienia i obecnie spoczywało pośród ruin w otoczeniu plantacji bananów.


ŚWIĄTYNIA WIRUPAKSZY


Poświęcona została Śiwie. Do jej wnętrza dostałam się przez olbrzymią wieżę wejściową zwaną gopura. To zdecydowanie najbardziej widoczny element całej świątyni, który górował nad otoczeniem. Mierzył sobie 50 metrów, a wszystkie rzeźby ułożone były piętrowo. Dalej droga prowadziła przez dwa dziedzińce, gdzie pod kolumnami modlili się wierni. Co ciekawe świątynia ta działa nieprzerwanie od VII wieku. Właśnie tutaj dopadły mojego towarzysza pazerne małpy,  które wyrwały mu z rąk butelkę, odkręciły nakrętkę i wypiły zawartość ;)


Świątynię zamieszkuje słonica Lakshmi. Codziennie rano odbywała kąpiel, a później trąbą błogosławiła wiernych.


 Właśnie w Hampi, nad rzeką Tungabhadra miałam okazję zobaczyć koniec święta diwali. Po zmroku mieszkańcy puszczali na wodę kwiaty oraz lampki, a z drugiego brzegu dochodziły mnie dźwięki niezwykle żywiołowej muzyki. Był to moment magiczny. Po części czuło się ogromną radość, a z drugiej strony wiele osób z zadumą spoglądało na oddalające się lampki. A nad głowami zgromadzonych iskrzyły gwiazdy.

HEMAKUTA


To wzgórze, z którego roztaczał się wspaniały widok na całą okolicę. Obsypane było wręcz głazami oraz świątyniami. Zrobiłam sobie tam dłuższą przerwę, aby móc objąć wzrokiem cały krajobraz.


Świątynie ulokowane na wzgórzu powstawały między IX a XIV wiekiem i w większości były poświęcone Śiwie. Wiążą się z tym dwie legendy:
  • Śiwa na wzgórzu odbywał pokutę przed poślubieniem miejscowej dziewczyny o imieniu Parvati.
  •  Śiwa spalił tutaj Kamę - boga pożądania - ogniem z trzeciego oka. Kama zakłócił pokutę Śiwy (wystrzeliwując strzałę z kwiatów), gdyż chciał zwrócić jego uwagę na Parvati. Ostatecznie Śiwa przywrócił Kamę do życia, ale nie w formie cielesnej lecz jako myśl.

SAAIVEKAALU GANESHA


Urocza świątynia ku czci Ganeshy. Jego posąg mierzył 2,5 metra, a po bliższym przyjrzeniu się ujrzałam węża zawiązanego wokół jego brzucha. Otóż, Ganesha był znany z tego, że lubił dużo zjeść. Pewnego dnia, podczas posiłku poczuł, że jego żołądek zaraz eksploduje. Niewiele myśląc chwycił węża i ścisnął nim brzuch, co zapobiegło eksplozji.



SRI KRISHNA TEMPLE


Misternie zdobiona świątynia poświęcona Balakrishnie, czyli Krishnie czczonemu pod postacią dziecka. Została zbudowana w 1513 roku i składała się z licznych kapliczek oraz sal kolumnowych. Moją uwagę zwróciły rzeźby słoni i yali (mityczny lew). 





Jak dla mnie całe Hampi to ogromne zbiorowisko świątyń ułożonych według tajemnego klucza między stosami kamieni, roślinności oraz zbiorników wodnych.


Podczas mojej wędrówki nie zobaczyłam jednego obiektu - świątyni Vitthala (ze słynnym, kamiennym rydwanem). Szczerze powiedziawszy na zwiedzanie miasta wybrałam się bez jakiegoś celu i bez mapy. Stwierdziłam, że wszystkie atrakcje i tak zjawią się na mojej drodze ;)


Ostatecznie pokonana przez straszny upał wróciłam do bungalowu i dopiero wówczas sprawdziłam, gdzie znajduje się rzeczona świątynia. I szczerze powiedziawszy już nie miałam siły znowu się przeprawiać na drugi brzeg. W między czasie zjadłam pysznego ziemniaka w sosie masala oraz poleżałam na pokaźnych poduchach w restauracji rozkoszując się chwilą. I nie żałuję, gdyż czasami trzeba troszkę odpuścić, poluzować sztywne ramy zwiedzania i najzwyczajniej w świecie zrelaksować się. 


PRAKTYCZNIE:

  • DOJAZD

W Hampi nie ma stacji kolejowej. Pociągiem lub autobusem należy dojechać do Hospet. Spokojnie dotrzecie tutaj z Goa, Bangalore, Gokarna czy Mysore. Ja jechałam z Badami, więc, jak na warunki indyjskie, miałam krótki odcinek do pokonania. 

Bilety autobusowe kupicie u kierowcy. Natomiast bilety na pociąg warto zarezerwować z wyprzedzeniem (zwłaszcza jeśli czeka Was wielogodzinna podróż). Możecie też próbować kupić je w kasie przed odjazdem pociągu, ale wówczas najpewniej otrzymacie bilet bez zarezerwowanego miejsca. Weźcie pod uwagę, że w Indiach mieszka ponad miliard osób, a większość z nich chce podróżować. Tutaj znajdziecie link do strony kolei indyjskich. Bilety możecie również kupić na stronie cleartrip.com

Najbliższe lotnisko znajduje się w Hubli (143 km od Hampi).

Z Hospet do Hampi dojedziecie miejskim autobusem bądź tuk-tukiem.

  • PRZEPRAWA PRZEZ RZEKĘ

Tak jak wspominałam, większość miejsc noclegowych usytuowana jest po drugiej stronie rzeki. Oczywiście mostu brak ;) Trzeba przeprawić się łódką motorową. Kursują one mniej więcej w godzinach 7:00 - 18:00. Wypływają wtedy, kiedy zbierze się wystarczająca liczba osób i motorniczy stwierdzi, że można ruszać.
Poza tymi godzinami można przeprawić się czymś na wzór kokosowego czółna. Zdjęcie poniżej. Zwykle obsługują je dzieciaki, a jazda jest pełna wrażeń (zwłaszcza kiedy do środka dostaje się woda ;). 


TUTAJ zapoznacie się z całą moją indyjską wyprawą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz