Wyobraź sobie świat pogrążony w
całkowitych ciemnościach. Wyobraź sobie, że słońce nagle
gaśnie, a zmysł wzroku traci swoje znaczenie. Zaczynasz chodzić po
omacku. Kurczowo trzymasz się ścian, aby tylko nie wyjść na
otwartą przestrzeń i uniknąć niespodziewanego zderzenia z
przypadkowym przedmiotem.
Przez dłuższy czas czujesz się nieswojo, boisz się zrobić krok do przodu, nerwowo rozglądasz się wokół pragnąć ujrzeć choć mały przebłysk światła. Wszystko na darmo.
Przez dłuższy czas czujesz się nieswojo, boisz się zrobić krok do przodu, nerwowo rozglądasz się wokół pragnąć ujrzeć choć mały przebłysk światła. Wszystko na darmo.
Z czasem, kiedy opadną pierwsze emocje i uczucie bezradności,
zauważasz, że do poruszania się po ulicy czy pomieszczeniach nie
są potrzebne oczy. Do głosu dochodzą inne zmysły. Zaczynasz
wyraźnie słyszeć śpiew ptaków, warkot silników samochodów,
dziecięcy śmiech. Z przyjemnością dotykasz drewnianą ławkę,
warzywa na straganie i ostrożnie badasz ich strukturę. Z coraz
większą śmiałością ruszasz do przodu, pewniej stawiasz stopy.
Świat otwiera się przed tobą każdym zmysłem.
Taka wizja nie musi pozostawać w
sferze wyobraźni. Wystarczy wybrać się na Niewidzialną Wystawę,
aby zobaczyć jak poradzisz sobie bez pomocy wzroku.
Ta niezwykła wystawa mieści się w
Warszawie w budynku Millenium
Plaza. Składa
się z dwóch części. Na początku z ciekawością przyjrzałam się
przedmiotom codziennego użytku, z których korzystają
osoby niewidome oraz słabo widzące. Pierwszy raz zobaczyłam
maszynę do pisania alfabetem
Braille'a,
specjalny komputer, pralkę,
którą z łatwością uruchomią osoby niewidome, książki
do nauki czytania, zabawki. Jednak
największe wrażenie zrobił
na mnie ogromny alfabet Braille'a przytwierdzony do ściany. Cały
system punktów zdawał się być bardzo skomplikowany.
Po
kilku minutach nastąpiła długo oczekiwania kulminacja dnia.
W ośmioosobowej grupie ruszyłam w nieznane, gdzie pochłonęły
mnie całkowite ciemności. Naszym
opiekunem oraz przewodnikiem po tym
obcym świecie była osoba, która straciła wzrok niedługo po
urodzeniu. Początkowo
kurczowo przylgnęłam do ściany i niezwykle wolno poruszałam się
wzdłuż
niej badając nieznaną fakturę. Od
czasu do czasu wpadałam na innych uczestników, który wydawali się
być równie zagubieni co ja. Kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do
ciemności, ośmielona spokojnym głosem przewodniczki powoli
ruszyłam do przodu.
Na
początku wkroczyliśmy do mieszkania. Pod
palcami odnajdywałam kolejne sprzęty. Rękoma dokładnie zbadałam
kuchenkę gazową, szuflady, prysznic, stół. Zdarzyło mi się
również zderzyć z krzesłem. Później
czekało na nas prawdziwe wyzwanie: ulica. Usłyszałam
nadjeżdżające samochody, potknęłam się na nierównym chodniku i
dotarłam do stojaka pełnego rowerów. Prawdziwą przyjemnością
był
stragan wypełniony owocami i warzywami. Po
zapachu i z pomocą dotyku starałam się rozpoznać to, co akurat
trzymałam w dłoni. Podczas
opuszczania kramu zderzyłam się z dużym, walcowatym przedmiotem.
Odurzona
odorem byłam przekonana, że na swojej drodze spotkałam kosz na
śmieci. Jakież było moje zdziwienie kiedy
ów kosz okazał się być beczką z kapustą kiszoną. Następnie
gęsiego wkroczyliśmy do chatki leśniczego. W
powietrzu unosił się zapach drewna, a wokół dało się wyczuć
mięciutkie futra. Ileż radości sprawiło wszystkim odnalezienie
strzelby oraz poroża zawieszonego na ścianie. Chwilę
później czekało nas prawdziwe wyzwanie. Niespodziewanie
znaleźliśmy się w
lesie. W
oddali słychać
było ptasi trel i szum wody. Okazało
się, że aby opuścić leśne ostępy należy przejść przez
mostek. Potykając
się o wystające deski kurczowo trzymałam się poręczy. W końcu
pokonałam całą trasę. Przede mną otworzyła się galeria sztuki.
Z
radością
dotykałam
eksponatów i rozpoznawałam
poszczególnych rzeźb. Udało
mi się zidentyfikować
psa, Dawida autorstwa
Michała
Anioła oraz Atlasa trzymającego na barkach kulę ziemską. Na
koniec pomaszerowaliśmy do baru, gdzie każdy musiał znaleźć
wolne miejsce do siedzenia. Tutaj dowiedzieliśmy się jak
niewidomi rozpoznają nominały monet. Po
godzinnej wyprawie w krainę ciemności z
powrotem wróciliśmy
do rzeczywistości
wypełnionej światłem.
Praktycznie:
- bilety kupione przez interner są tańsze o 3 zł,
- bilet normalny kosztuje 21 zł (dni powszednie) bądź 25 zł (weekend),
- dokonując rejestracji internetowej można dowolnie wybrać dogodną godzinę zwiedzania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz