Granadę poznawałam ziarnko po ziarnku. Otwierała się przede mną niczym dojrzały owoc granatu. Zaczęłam od skórki, czyli spaceru po ulicach miasta. Potem docierałam głębiej. Wnikałam w tkankę miasta, obserwowałam ludzi, aby na koniec dotrzeć do najsłodszego centrum, czyli Alhambry.
Owoc granatu na stałe rozsiadł się w herbie Granady.
Ponoć to właśnie Arabowie sprowadzili go do Andaluzji. W mieście tym otoczonym górami, spędziłam kilka majowych dni. Rozkoszowałam się widokiem majaczących w oddali szczytów oraz kobiet w niezwykle kolorowych sukniach w stylu flamenco (wszak był początek maja i cała Andaluzja świętowała). Z czasem przekonałam się, że Granada to nie tylko Alhambra. Oto moje opowieści z tego miasta.
1. Katedra, czyli pod jurysdykcją nowych królów
Kiedy spojrzałam na fasadę Catedral de Santa María de la Encarnación (Katedry Najświętszej Marii Panny od Wcielenia) ujrzałam łuk triumfalny zwieńczony krzyżem. Wtedy wszystkie luźno rozrzucone fakty złączyły się w jedną całość.
Był rok 1492. Granada, w której od VIII wieku nieprzerwanie panowali muzułmanie, dostała się w ręce chrześcijan. Ostatni arabski bastion w Europie padł. Historia zatoczyła swój krąg. Emir Granady Boabdil włożył swój podpis na akcie kapitulacji 2 stycznia. Ale Izabela Kastylijska i Ferdynand Aragoński zwlekali z wjazdem do miasta. W całym swym splendorze pojawili się dopiero 6 stycznia, kiedy cały chrześcijański świat świętował uroczystość Objawienia Pańskiego.
Francisco Pradilla Ortiz "Poddanie Grenady"
Niedługo po tym, w całym mieście rozpoczęto wielką budowę kościołów. Najokazalszym z nich miała być katedra, która powstała na zlecenie samej królowej – pogromczyni Maurów. Aby całe przedsięwzięcie uczynić jeszcze bardziej symbolicznym zdecydowano, że katedra powstanie w miejscu meczetu. Plany zaczęto snuć dość szybko jednak pierwsi robotnicy na placu budowy zjawili się dopiero w 1523 roku. Kierował nimi hiszpański architekt Enrique de Egas realizujący swój gotycki projekt. Po kilku latach został odsunięty, a na scenę wkroczył Diego de Siloe przepełniony renesansowymi nowinkami. Budowa ciągnęła się kilkanaście lat.
W zamyśle Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego katedra miała być miejscem spoczynku monarchów katolickich. Sami nigdy nie ujrzeli ostatecznego efektu. Pierwotnie zostali pochowani w klasztorze San Francisco de Alhambra. Później ich szczątki przeniesiono do Kaplicy Królewskiej (Capilla Real) dobudowanej do katedry, gdzie leżą zmożeni wieczystym snem obok swojej córki Joanny Szalonej oraz jej męża Filipa Pięknego.
Katedrę odnalazłam z trudem. Wiedziałam, że znajduje się przy głównej ulicy Granady - Gran Via de Colon. Rozglądałam się na boki czekając na olśnienie. Dopiero po dłuższym spacerze zboczyłam sterczące pinakle. Wokół niej panował spory gwar. Wszystko za sprawą licznych restauracji oraz całego morza sklepików. To Alcaiveria, czyli replika dawnego muzułmańskiego targowiska, które strawił pożar.
2. Podróżnik i jego protektorka zaklęci w brązie
Przed oblicze Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego Krzysztof Kolumb przybył za wcześnie. Królowa wyznaczyła mu pensję, aby zadbał o swój ubiór, kiedy ponownie stanie przed nimi. Na kolejną audiencję musiał czekać siedem lat. Nagrodą za cierpliwość była możliwość wypłynięcia w morze w poszukiwaniu drogi do Indii. Wreszcie 3 sierpnia 1492 roku cała ekspedycja składająca się z trzech statków (karawele) ruszyła w nieznane. Jak wiemy Kolumb do Indii nie dotarł, ale odkrył zupełnie nieznane Europejczykom tereny. Po powrocie para królewska przyjęła podróżnika w Barcelonie.
Emanuel Gottlieb Leutze "Kolumb przed królową", 1843 r.
W Granadzie echa tego spotkania są wciąż żywe. Na Plaza de Isabel la Católica, gdzie spotykają się dwie główne arterie miasta (Calle Reyes Católicos i Calle Gran Vía de Colón) Izabela Kastylijska w całym swoim majestacie zasiada na tronie. U jej stóp, na tkaninie spływającej ze stopni postumentu, stoi Krzysztof Kolumb. Właśnie przedstawia swój podróżniczy plan i roztacza przed królową wizję opływającej w bogactwa Hiszpanii. Pomnik wykonał hiszpański rzeźbiarz Mariano Benlliure (1862-1947). Granada ujrzała go w 1892 roku.
Muszę przyznać, że dzieło robi imponujące wrażenie. Wyraźnie odznacza się na tle błękitnego nieba i góruje nad przechodniami swoimi rozmiarami.
3. Gran Capitán – ciągle na służbie
Zmęczona dość długim włóczęgostwem ulicami Granady, postanowiłam odpocząć w pełnym słońca na bulwarze przy Avenida de la Constitución. Leniwe przypatrywanie się przechodniom nie wchodziło w grę. Moją uwagę przyciągnęła olbrzymia głowa dumnie prezentująca swe oblicze na tle powiewającej hiszpańskiej flagi. Obok takiego kuriozum nie mogłam przejść obojętnie. Wiedziona wrodzoną ciekawością odczytałam tabliczkę: Gran Capitán.
Mina pełna powagi. Zwarte usta, choć nie zaciśnięte w zawziętej pozie. Oczy dumnie patrzą przed siebie. Na twarzy widoczne są zmarszczki i bruzdy. To oblicze męża, który spełnił swój czyn. Kim był Gonzalo Fernández de Córdoba? Ten pochodzący z zamożnej hiszpańskiej rodziny mąż, na polu bitwy pojawił się już jako nastolatek walcząc z Maurami. Prawdziwą sławę przyniósł mu jego geniusz wojenny i zmysł stratega. W 1503 roku wyruszył z sześciotysięczną armią do Włoch, aby powstrzymać francuską inwazję. Na stokach porośniętych winoroślą, nieopodal miasta Cerignola (Apulia) wojsko stanęło hiszpańskie przyjęło pozycje. Francuzi zaatakowali, lecz ich oddziały były raz za razem odpierane.
Federico de Madrazo "Bitwa pod Cerignolą", 1835 r.
Co stało za sukcesem Gran Capitana? Arkebuzy! To on uzbroił w nie swoich żołnierzy. Dodatkowo bazował na niezależnie walczących oddziałach, które posiadały duże zdolności do manewrów (w odróżnieniu od dużych grup wojska). Tym samym wprowadził sposób prowadzenia działań wojennych do ery nowożytnej. Wraz z Gran Capitánem odchodzi w niepamięć wojna średniowieczna, a nadchodzi era broni palnej. Jego zdolności militarne sprawiły, że Francuzi zrzekli się wszelkich roszczeń do Neapolu. Kres wojskowej kariery Gonzala Fernándeza de Córdoba przyniosła nie przegrana bitwa lecz zmieniająca się sytuacja polityczna. Ferdynand Aragoński, po śmierci żony, odwołał go z Włoch. Lojalny wódz wrócił do Hiszpanii i zamieszkał w rodzinnej Granadzie. Tam też zmarł w wieku 62 lat na malarię. Do dziś pozostaje na służbie. Niewzruszenie klęczy, ze złożonymi do modlitwy rękoma, w zbroi, u stóp ołtarza w klasztorze św. Hieronima w Granadzie.
4. Kiedy ja umrę z gitarą mnie pochowajcie...
Kiedy księżyc wschodzi
głuchną wszystkie dzwony
i kreślą się tajne
niezbadane ścieżki
Kiedy księżyc wschodzi
ziemię morze zmywa
a serce jest wtedy
wysepką w otchłaniach.
Nikt nie je pomarańcz
przy świetle księżyca.
Wtedy owoce jeść
zielone i zimne.
Kiedy księżyc wschodzi
o stu bladych licach
pieniążki ze srebra
szlochają w sakiewce.
Widziałam księżyc w pełni wznoszący się nad Granadą. Powoli wypływał znad gór Sierra Nevada i rósł w oczach rozjaśniając niebo. Spacerowałam właśnie bulwarem przy Avenida de la Constitución, kiedy zobaczyłam Federica García Lorcę siedzącego na swojej ławeczce. Z nogą założoną na nogę i muszką pod szyją patrzył w przestrzeń posągowymi oczami.
Hiszpański poeta Federico García Lorca był silnie związany z rodzinną Andaluzją. Zbierał ludową poezję i interesował się tradycyjną muzyką tego regionu. Przyszedł na świat 5 czerwca 1898 roku w miejscowości Fuente Vaqueros położonym nieopodal Granady. W samej Granadzie studiował prawo oraz filologię, a także wydał swój pierwszy tom opowiadań. Serdeczna przyjaźń łączyła go z Luisem Buñuelem i Salvadorem Dalí.
Jego krótkie życie zakończyła tragiczna śmierć. 17 sierpnia 1936 roku został aresztowany przez zwolenników generała Franco. Skazany, bez rozprawy sądowej stanął przed plutonem egzekucyjnym. Zszedł ze sceny rankiem, 19 sierpnia, w wąwozie Viznar pod Granadą. Nie wyprawiono mu pogrzebu, nie usypano grobu. Jego własna przepowiednia została spełniona:
Kiedy ja umrę
z gitarą mnie pochowajcie
w suchym piachu.
Kiedy ja umrę -
pod drzewem pomarańczy,
wśród mięty zapachu.
Kiedy ja umrę,
możecie mnie pochować
w chorągiewce na dachu.
Andaluzje zwiedzalam jeszcze jako nastolatka, pamietam, ze juz wtedy bylam pochlonieta cala ta historia wojen o ten region. Niezwykle podoba mi sie architektura i sztuka z okresu, o ktorym pisalas. Mam nadzieje, ze kiedys uda mi sie wrocic w te rejony. Zastanawiam sie, czy podzielasz moje zdanie, ze Granade warto zwiedzac w porannych godzinach, aby uniknac tlumow? Czy moze nasycenie turystami nie jest az tak ogromne?
OdpowiedzUsuńByłam w Hiszpanii w dzieciństwie (Barcelona i Costa Brava), ale bardzo mnie korci i chyba niedługo się wybiorę, może do Granady również <3
OdpowiedzUsuńKocham takie ciekaowistki. Niestety w tamtych klimatach mnie jeszcze nie było. Mam nadzieje, że kiedyś mi się uda :)
OdpowiedzUsuń