Poniżej przedstawiam mój subiektywny przewodnik po indyjskiej kuchni oraz zwyczajach związanych z jedzeniem. Dlaczego jest tak wyjątkowa i co sprawiło, że całkowicie zawładnęła moimi kubkami smakowymi? Przeczytajcie koniecznie!
1. Jedzenie rękoma
To powszechnie przyjęty zwyczaj i rękoma je każdy, a właściwie tylko jedną. Do spożywania pokarmów zarezerwowana jest prawa dłoń. Lewą uważa się za nieczystą, gdyż nią wykonujemy czynności toaletowe. Tak jedzą wszyscy, bez względu na status społeczny, i nikt nie widzi w tym nic niestosownego. W barach czy restauracjach znajdują się zlewy, aby w dowolnej chwili umyć ręce.
Jak wyglądał cały proces jedzenia?
Indusi bardzo zręcznie formowali jedną dłonią kulki z ryżu bądź odrywali kawałki placków i zanurzali je w sosach. Wyglądało to naprawdę imponująco. Na początku muszę przyznać, że trochę się męczyłam i więcej czasu zajmowało mi samo nabranie jedzenia oraz doniesienie go do ust ;) Jeśli nie przypadnie Wam do gustu spożywanie dań rękoma istnieje alternatywa – sztućce. Są one podawane, ale zawsze jest to łyżka i widelec. Noża nie widziałam nigdzie (oczywiście nie wliczam tutaj ekskluzywnych restauracji oraz hoteli).
Osobną sprawą są przekąski kupowane wprost na ulicy od obwoźnych sprzedawców. Zwykle spotykałam ich rano, w porze śniadaniowej. Ustawali swoje małe kramy z butlą gazową i patelnią pełną tłuszczu przy najczęściej uczęszczanych przez przechodniów miejscach. Od nich dostawałam zwykle ziemniaki czy cebulę w cieście, gęsty sos masala oraz Aloo Poori Masala (okrągłe chlebki puste w środku). A co najlepsze, wszystko było podane na liściach bananowca.
2. Przyprawy
Miałam wrażenie, że przesycone były nimi całe Indie. Każde danie zawierało solidną dawkę przypraw i większość z nich faktycznie była mocno pikantna, ale bez problemu znajdowałam także te, które mniej piekły w podniebienie. Kucharze łączyli poszczególne składniki potraw cudowną mieszaniną przypraw, które kręciły w nosie, a ich aromat unosił się w powietrzu. Miałam wrażenie, że każdy składnik doskonale do siebie pasuje i nic nie jest przypadkowe. Zwykle wyczuwałam woń kurkumy, kolendry, kardamonu, liścia laurowego, imbiru, trawy cytrynowej oraz oczywiście pieprzu oraz papryczek chilli. Czasami trafiałam na zupełnie nieznane mi dotąd przyprawy. W małej miejscowości na Goa zetknęłam się z kokum (wysuszone skórki owoców drzewa o tej samej nazwie). Lekko pomarszczone, czarne spoczywały w sosie oblewającym kurczaka o nazwie Chicken 65.
3. Wegetarianizm i kurczaki
„Podstawową zasadą hinduizmu jest ochrona krów. Ochrona krów to dla mnie jedno z najwspanialszych zjawisk w ludzkiej ewolucji. (...) Ochrona krów to dar hinduizmu dla świata. Hinduizm będzie żył tak długo, dopóki będą żyć hinduiści chroniący krowy.”
Mahatma GandhiObyczaje religijne mają swoje przełożenie na kuchnię. W menu dominowały dania wegetariańskie oraz drób (najczęściej kurczak). Na Goa udało mi się zjeść kalmary oraz smażone makrele. Czasami wśród potraw znajdowała się też baranina. Niezwykle przyjemnie było przeglądać karty dań z ogromnym wyborem potraw wegetariańskich, które nie były tylko smutnymi dodatkami do góry mięsiwa. Pamiętam jak cudownie smakował zwykły duży ziemniak polany kremowym sosem i pękate samosy wypełnione po brzegi warzywami.
P.S. Nie wiem czy wiecie, ale Indie są jednym z wiodących eksporterów wołowiny na świecie. Większość wysyłanego mięsa pochodzi od bawołów wodnych, które są łatwe w hodowli oraz wykazują się sporą odpornością na choroby.
4. Magia miseczek
5. Mango
- Gaje i ogrody pełne mangowych drzew wymienione zostały już w starożytnych eposach sanskryckich.
- Z młodych listków Indusi przygotowują sałatki oraz wykorzystują je podczas ceremonii zaślubin.
- Pestki jedzono w okresach głodu.
- Kwiaty składane są w ofierze Saraswati – bogini wiedzy, przebaczenia, mądrości i patronce nauk.
- Z nasion produkuje się masło mangowe.
6. Kolacje na plaży
Wyobraźcie sobie jedną z goańskich plaż o zachodzie słońca. Siedzicie przy stoliku wprost na plaży z ukochaną osobą i sączycie napoje. Gdzieś w oddali leniwie drepczą krowy, a niebo przybiera pomarańczową barwę. W takim momencie krzyczycie w duchu: "Chwilo trwaj!"Czyż może być coś bardziej romantycznego? ;) Miałam wielkie szczęście doświadczyć czegoś tak magicznego. Niby tylko stoliki oraz krzesła ustawione na plaży, a jakie cudo!
TUTAJ znajdziecie wszystkie wspomnienia z moich indyjskich wojaży.
TUTAJ znajdziecie wszystkie wspomnienia z moich indyjskich wojaży.
Ale czad! Nie dość, że zrobiłam się głodna, to jeszcze rozbudziłaś moje marzenie o podróży do Indii. Nie no rewelacja!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji spróbować prawdziwej indyjskiej kuchni, ale na pewno bym ją polubiła :) mnóstwo przypraw, warzyw i mango - nie trzeba mnie namawiać :)
OdpowiedzUsuńKuchnia indyjska kojarzy mi się z tak cudownymi smakami, że mogłabym ją jeść cały czas :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię mocno za to ;) miałam raz przyjemność być w prawdziwej restauracji indyjskiej w Dubaju i jeść typowe indyjską kolację, był to ryż i kurczak w jakimś sosie... dodam bardzo lekkim sosie, mój mąż zamówił mi lekkie danie gdyż mam problem z żołądkiem i bałam się reakcji po tej kolacji :) powiem Ci szczerze, że ledwo dałam radę to lekkie danie zjeść. Przyglądam się jak oni to robią ale dla nich to normalne jedzenie, przyprawione według ich smaków. Kolega natomiast zamówił sobie BARDZO MOCNE to do końca naszej wycieczki czyli 6 dni spędzi w toalecie.. Trzeba mieć mocny organizm do takiej kuchni i ja lubić :)
OdpowiedzUsuńChyba kwestia kuchni i wykonania. Mnie osobiście żadne rewelacje żołądkowe nie dotknęły. A wszystko było pikantne. Dodam, że jadłam głównie uliczne jedzenie.
UsuńNiemal poczułam te wszystkie zapachy!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kuchnia indyjska to jedna z najciekawszych kuchni świata. Miałam kiedyś okazję jej spróbować i nigdy nie zapomnę tego smaku.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Chce się wracać do tego smaku. Przywiozłam mnóstwo przypraw i staram się coś tam indyjskiego gotować.
UsuńPrzywiozłam sobie dużo przypraw z Indii, wyszukałam ciekawe strony z przepisami. Moją ukochaną jest mieszanka tandori, niestety juz się konczy, ale mozna zrobic wlasną. Pasuje i do kurczaka i do zeberek pieczonych.
OdpowiedzUsuńJa przywiozłam trawę cytrynową, tamaryndowiec i całą masę innych mieszanek oraz zieloną herbatę.
UsuńKuchnia indyjska to chyba mój ulubiony element całych Indii. Mam nadzieję, że nigdy mi się nie przeje :D Sam przywiozłem stamtąd ponad kilogram magicznych proszków! ;)
OdpowiedzUsuńJa też ;) Do dziś wspominam to pyszne, uliczne jedzenie.
Usuń