piątek, 2 grudnia 2016

W FABRYCE SARI


Miasta i wsie w Indiach przesiąknięte są kolorami. Ulice pulsują wszystkimi barwami. Ogniste czerwienie mieszają się z błękitami i palącymi w oczy żółcieniami. Gdzieniegdzie zielenie, nasycone poranną rosą, kontrastują z fioletami i pulsującą fuksją.
Kobiety w sari wyglądają niczym wielobarwne motyle, które przysiadły na skrawku trawy. Przechadzając się po ulicach indyjskich  miast mogłam patrzeć na nie bez końca.

Jaka była moja radość kiedy po niezwykle emocjonujących przeżyciach w hinduskich świątyniach wyruszyliśmy do Maheshwar oddalonego o ok. 150 km, aby zwiedzić fabrykę, gdzie na ręcznych krosnach wyrabiane jest sari.


Pierwsze informacje o sari pojawiają się już w hinduskim eposie "Mahabharata" adresowanym do królów. Datuje się go na V - IV w. p.n.e. To tu poznamy historię księżniczki Draupadi, którą pewien mężczyzna próbował rozebrać z sari będącego jej jedynym okryciem. Wówczas stał się cud: materiał wydłużał się w nieskończoność i z każdą chwilą przybywało go coraz więcej.

Śmiertelnie pobladli Pandawowie zdjęli szaty pokrywające górną część ich ciała, podczas gdy Duhśasana z całej siły złapał za koniec sari przykrywającego nagie ciało Draupadi i na oczach całej starszyzny oraz tłumu zebranych królów i braminów zaczął zrywać z niej jej jedyne odzienie.  
Lecz wówczas wydarzył się cud: im więcej szaty zdzierał z niej Duhśasana, tym większa ilość szaty pokrywała jej ciało. I gdy zebrani królowie zobaczyli ten wielki cud, z ich ust wydobył się jednomyślny ryk aprobaty.  
I wśród tego strasznego wrzasku dał się słyszeć jeszcze bardziej przeraźliwy głos Bhimy wypowiadający straszną przysięgę: „O magnaci zamieszkujący tę ziemię, weźcie sobie do serca słowa mojej przysięgi, których nie wyrzekł nikt przede mną i których nikt już nie wypowie. Niech nigdy nie dostanę się do świata moich przodków, jeżeli podczas strasznej bitwy, która nastąpi, nie rozerwę piersi Duhśasany i nie wypiję jego krwi!” 

Sari składa się z trzech elementów:

  • pasa materiału o długości 5-6 metrów,
  • halki,
  • krótkiej bluzeczki zwanej choli.


Upięcie sari to nie lada wyzwanie, a w zależności od regionu kobiety inaczej drapują materiał eksponując biodra i podkreślając talię.

Co ciekawe pierwotnie wierzono, że materiał przekłuty szpilką staje się nieczysty, dlatego sari upinano bez użycia żadnych pomocy. Dziś nie jest to już tak rygorystycznie przestrzegane. Sari w zależności od okazji wykonywane są z różnych materiałów. Te najdroższe wytarza się z jedwabiu i zdobi misternym haftem, cekinami, a nawet kamieniami szlachetnymi. Na co dzień Induski stawiają raczej na bawełnę.


Sama sztuka tkania oraz barwienia sari rozwinęła się w Indiach już w średniowieczu. Najlepsze warsztaty zlokalizowane były w stanie Gudżarat oraz Radżastan.

W fabryce w Maheshwar do dnia dzisiejszego kobiety przędą ręcznie bawełniane sari. W całym procesie produkcji wykorzystuje się naturalne barwniki. Fabryka została założona w XVIII wieku, kiedy to królowa Ahilyabai Holkar sprowadziła najlepszych tkaczy z miasta Surat leżącego w Gudżaracie. Oni stworzyli nowe wzory inspirowane lokalną architekturą. Fabryka produkowała sari dla kobiet z królewskiego dworu oraz turbany.

Ta stara tradycja została reaktywowana w 1979 roku kiedy to Sally i Richard Holkar (pochodzący z tej samej dynasti co królowa Ahilyabai) założyli w  Maheshwar spółdzielnię tkacką (Rehwa).  Początkowo zatrudniała ona osiem kobiet. Obecnie pracuje tam 250 tkaczy. Głównie są to kobiety, a pierszeństwo mają tutaj wdowy. 110 korsień rozstawionych jest w kilku pomieszczeniach, które zgrupowane są wokół dziedzińca. Rośnie na nim olbrzymie drzewo neem (miodla indyjska) dające upragniony cień.


Sari z Maheshwar cenione jest w całych Indiach oraz ma swoje charakterystyczne cechy. Można nosić je z obu stron dowolnie odwracając materiał. Odznacza się unikalną pallav (część zarzucana na ramię) złożoną z pięciu pasów (dwa białe, trzy kolorowe). Brzegi materiału zdobią liście, kwiaty oraz motywy wzorowane na architekturze. Całe sari to połączenie przędzy bawełnianej (wątek) z jedwabną (osnowa), dlatego jest lekkie, przewiewne i posiada lekki połysk.

Byłam pod wrażeniem z jaką precyzją i szybkością tkaczki przesuwały palce po krosnach. Skupione na swojej pracy tworzyły bajeczne wzory. Wydawało mi się, że w tej fabryce czas się zatrzymał, a ja znajduję się w jakiejś manufakturze kilka wieków wcześniej.

Cała moja indyjska odyseja znajduje się TUTAJ.


5 komentarzy:

  1. Piękna relacja! Zdjęcia niesamowite i inspirujące! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite kolory ubrań. Wow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te bajkowo kolorowe sari były cudowne. Mogło się zakręcić w głowie od nadmiaru barw :)

      Usuń
  3. O ale to fajne i ciekawe! Fajnie, że się tym podzieliłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała relacja! Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń